Ta historia zaczyna się w zakładzie fotograficznym, kiedy Grażynka z młodszą siostrą przyszły zrobić pamiątkowe zdjęcie. Ktoś trącił klatkę z egzotycznym ptakiem fotografa a ten (ptak – nie fotograf) zaczął latać jak oszalały po całym atelier. Grażynka posłuszna poleceniu mistrza stała bez ruchu z szeroko otwartymi oczami. I właśnie prosto w to oko wbił się jej dziobem. Ptak. Nie fotograf.

Po kilku latach zacząłem się spotykać z młodszą siostrą Grażynki. I kiedy już miało dojść do tak oczekiwanego finału, kiedy już zgasło światło a ja wpiłem się w jej usta, okazało się że sprytne siostry się podmieniły a ja wpiłem się namiętnie w oczodół Grażynki. Zanim się zorientowałem – z namiętności i zachłanności połknąłem jej oko. (to szklane) Wielki powstał rwetes i wszyscy zaczęli biegać po domu a najbardziej Grażynka na przemian żądając zwrotu oka i grożąc obcięciem ptaka.

Zagoniony w kąt, schowałem się za stosem pudeł i mioteł. Z trudem łapałem oddech. Ze zdenerwowania i obrzydzenia całą sytuacją eksplodowałem na obie strony. Po tym odgłosie mnie znaleźli. Zawisło kłopotliwe pytanie – z której strony jest oko? Okazało się że wyleciało przodem. Narzygałem do pudła z pamiątkowym albumem fotograficznym. Odruchowo przetarłem kartkę – na zdjęciu Grażynka z młodszą siostrą i nadlatujący ptak. I pieczątka zakładu – Fotograf Zdzisław Ptak.

PTAK

Komentarze

comments